(rok 2017)
*Brennan*
Wieczorem, podczas kolacji, Savannah
zatelefonowała do Alexa. Taka prosta rzecz, a dopiero na to wpadłem.
- I co? - dopytywał niecierpliwy
Brandon.
- Nie odbiera. - odpowiedziała i
zrezygnowana odłożyła telefon na bok. - Martwię się o niego... - dodała.
- Uhu... Chyba ktoś się zakochał... -
zaśmiał się Eian, a dziewczyna spiorunowała go wzrokiem.
- Chodzi o to, że to źle może
wypłynąć na firmę. A po za tym, niebawem mamy zacząć pracę nad nową płytą... -
odparła.
- I jechać w trasę. - dokończył
Brandon. - Alex to nasz kumpel, nie możemy pozwolić by coś mu się stało. Wiecie
przecież, jaki on jest wrażliwy...
- I kochany. - dorzuciła Sav, a my
spojrzeliśmy się na nią. - No co? Odwoził moje młodsze siostry ~ Sierrah i
Rynnah do szkoły, opiekował się moimi pieskami...
- A nocami rozpieszczał Cię w łóżku?
- spytałem ze śmiechem za co oberwałem od niej z ręki przez głowę.
Przypomniał mi
się nasz pierwszy koncert. Był on w Portland, gdzie później nocowaliśmy w
hotelu. Przez przypadek skaleczyłem się w rękę o wystający z łóżka gwóźdź, więc
poszedłem do Sav do pokoju, gdyż wiedziałem, że ona zawsze ma przy sobie apteczkę.
Wszedłem tam, po uprzednim zapukaniu, i zobaczyłem ją nago w łóżku z Alexem.
Gęsto się wtedy tłumaczyli, ale obiecałem im, że ich nie wydam i wyjaśniłem, że
chcę tylko bandaż. Doskonale ich rozumiałem. Miałem kiedyś młodszą dziewczynę,
różnica była podobna do tej między nimi, i wiem co to pożądanie, miłość...
Kochałem ją i widziałem, że ich łączy jeszcze silniejsze uczucie.
- Savannah, nie chciałem Cię urazić.
Wiem, że go kochasz, a on Ciebie. Obiecuję zrobić wszystko aby się znalazł, a
wy byli razem. - odezwałem się.
- Nic się nie stało. I dziękuję.
Wszyscy jesteście wspaniali. - wyściskała nad wszystkich po kolei i zabrała się
za zmywanie naczyń po kolacji.
Teksty Brennana wymiatają! Nie dziwię się, że oberwał.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie z pracy :*
~Kabaczek Brandona~
P.S. Chociaż ktoś inny tu ma prawo się nazywać "Brandona" ;)