piątek, 4 listopada 2016

Rozdział 12

(rok 2017)

*Brennan*

Przyjechaliśmy na działkę pod LA. Savi pierwsza weszła do domu i podniosła ze stołu kartkę. Przeczytała jej treść i odwróciła się do nas z łzami w oczach.
- On nie wróci... Nigdy nie wróci... - zaszlochała,  Brandon od razu ją przytulił.
- Ale jak to? - spytałem.
- Napisał, że mam o nim zapomnieć... Rozumiesz? - spojrzała na mnie.
- Co? Czemu? - dopytywał Eian.
- Bo... Bo... Nie mogę Wam powiedzieć! Nie mogę! - podniosła ton głosu i schowała pod bluzkę kartkę od Lexa.
- Coś mu zrobiłaś, czy co? - Brandon próbował wyciągnąć coś od niej.
- Ja tylko... Raz... - przerywała co chwilę, dobierając słowa, by się nie wydać.
- Co raz? Mów szybko. - ponaglałem ją.
- Całowałam się z twoim bratem, Bren. - wyznała.
- Co? Z Tylerem? Trzymajcie mnie... - upadłem kolanami na podłogę.
- Zrobiłaś coś więcej z nim? - Eian spojrzał jej w oczy, jakby umiał wyczytać z nich prawdę.
- Nie. Nic więcej. Jeszcze. - odparła i zawstydzona spuściła głowę.
- To nic takiego. Może trochę się pofocha i wróci. Nie martw się. Słyszałaś, co mówiła jego siostra. Alex tak ma. - podniosłem się i przytuliłem Savkę.
- Coraz mniej w to wierzę. Może będziemy już wracać? - zmieniła temat.
- Pewnie. Robi się coraz później. - ruszyłem do wyjścia, a oni za mną.

Jechaliśmy Aleją Lipową gdy zaczęło się chmurzyć.
- Ohoho... Zaraz będzie padać. - odezwał się Brandon.
- I będzie burza. Błysło się tam. - Eian pokazał coś za oknem.
Kątem oka zauważyłem, że Savi śpi ze słuchawkami w uszach. Nic nie mówiłem, dodatkowo ściszyłem radio.
Mijały minuty, a wiatr zrywał się coraz mocniejszy. W pewnym momencie nastąpiło oderwanie chmury. Deszcz padał obfity, widoczność była ograniczona. Zatrzymałem auto przed przejazdem kolejowym zbyt gwałtownie, aż Savannah otworzyła oczy i rozejrzała się zdezorientowana.
- Ale ulewa... - westchnęła, patrząc przez okno.
- Pada w rytm 'Taken'. - powiedziałem, bo akurat przyszło mi to na myśl.
W tym momencie zapory się uniosły i ruszyliśmy. Kawałek dalej było rondo. Oczywiście musieliśmy zjechać nie tym zjazdem. Wjechałem po płaskiej powierzchni przy brzegu ulicy, aby zawrócić i gdy prawie mi się udało wpadłem w dziurę. Przeklnąłem pod nosem i dodałem gazu by wrócić na jezdnię. Jak na złość woda z kałuży rozbryzła się do góry, że widoczność była jeszcze gorsza.
- Alex by się przydał... - mruknęła Savka, kuląc się przy oknie.
Wyjechaliśmy na drogę i ruszyliśmy dalej.
'Puk, stuk, stuk, puk...'
- Też to słyszysz Brandon? - spytałem chłopaka.
- Yhy. Zejdź na najbliższą stację benzynową. - zarządził, więc szybko zmieniłem pas ruchu i skręciłem w prawo.
Zatrzymałem się na boku i wysiadłem z auta. Obszedłem je dookoła i nic. Zajrzałem pod nie ~ pęknięta oś łącząca koła. Zadzwoniłem do swojego mechanika, który stwierdził, że to nic takiego.
- Jedziemy. Zobaczę to jutro u innego mechanika. Ten to ciota. - wsiadłem za kierownicę.

Po chwili ruszyliśmy dalej. Warunki na drodze się poprawiły, więc jakoś dokulaliśmy się pod dom Hudsonów. Jestem wdzięczny Panu, że dojechaliśmy cali i zdrowi, a najważniejsze, że żyjemy.

------------------------------------
Witajcie serdecznie!
Dzisiaj rozdział oparty na prawdziwych wydarzeniach.
Aleja Lipowa istnieje naprawdę i zlokalizowana jest w Borach Tucholskich (Polska).
A o to i zdjęcie na dowód:
Pozdrowionka i do napisania <3

1 komentarz:

  1. Oparte na prawdziwych wydarzeniach z życia Wiki R5er ;)
    Najlepsze i tak ostatnie zdanie. W takich chwilach to nawet Brennan jest wierzący.
    Uważam, że Sav go porządnie oszukała i teraz się wstydzi...
    Pozdrawiam serdecznie i liczę, że się Lex wkrótce znajdzie :)

    OdpowiedzUsuń