(rok 2017)
*Eian*
Dojechaliśmy na miejsce. Brandon
pierwszy wyskoczył z auta i wbiegł do domu, zderzając się w drzwiach z
Brennanem.
- Um... Sorry. - rzucił, patrząc
Benko prosto w oczy.
- Nie szkodzi. Miło, że taki
przystojny chłopak na mnie wpadł. - Bren posłał mu promienny uśmiech. On
ewidentnie coś czuje do Hudsona.
- Yyy... Dzięki? - odparł lekko
pytająco.
- Może wejdziemy? - zaproponowałem.
- Pewnie. - perkusista wpuścił nas do
domu, a sam gdzieś poszedł.
- Brandon? Eian? Co tu robicie? -
Savi, wyraźnie zaskoczona poderwała się z kanapy, gdzie obściskiwała się z
Tylerem.
- Mamy wiadomość. Od Lexa. -
oznajmiłem.
- Jaką wiadomość? - spojrzała na nas
zaciekawiona.
- Widziałem się z nim dziś.
Przyjechał do LA po resztę swoich ubrań. O osiemnastej miał samolot, leciał tam
gdzie kupił ranczo. - Brandon zaczął jej opowiadać o spotkaniu z Flagstadem.
- Powiedziałeś mu, i co? - Savannah
wyraźnie się przejęła.
- Powiedział, że nic to nie zmieni, a
z jego gestów czy ruchów nic nie szło wywnioskować. - Brandon przytulił
siostrę.
- Co? Savannah jest w ciąży? - Tyler
dopiero się ocknął.
- No tak. Z Alexem. - potwierdziłem.
- Wiesz co księżniczko? - odwrócił
się twarzą do dziewczyny. - Przypomniałem sobie, że mam narzeczoną. Sorry,
śliczna. - rzucił beznamiętnie i poszedł do siebie.
- Tylko nie płacz. - przytuliłem
Hudson. - Masz nas. Swoich prawdziwych przyjaciół. - pogładziłem jej włosy. -
No i jeszcze bliźniaki. Cześć szkraby. Tu wujek Eian. - pogłaskałem ją po
brzuszku, a ta uśmiechnęła się lekko.
- Mam nadzieję, że nie piłaś alkoholu
od kiedy wiesz? - spytał ją brat.
- Oczywiście, że nie. Nie umiałabym
ich skrzywdzić... - dotknęła ręką brzucha. - Są częścią mnie i Alexa...
Tę noc spaliśmy u Brennana w Santa
Barbara, a o poranku ruszyliśmy w drogę powrotną. Pędziliśmy 100km/h po leśnej
drodze, gdy nagle wyskoczyła sarna.
- Bren uważaj! - Brandon chwycił ręce
Benko na kierownicy, a nogą wcisnął hamulec. Udało się.
- Dzięki Brandon. Nie wiem jakby to
się skończyło, gdyby nie Ty. Tyle razy tędy jeździłem i nic się nie działo...
Dziękuję. - uśmiechnął się serdecznie.
- A może tak ru... - zacząłem, ale
nie dokończyłem, bo zobaczyłem jak Brandon i Brennan się całują. Rozumiecie?
Oni się całowali! - Ekhem. - odchrząknąłem. - Jedziemy dalej?
- Tak, tak. - Benko odsunął się od
Hudsona i odpalił silnik.
Ciekawe, jakie jeszcze niespodzianki
czekają mnie jako cześć The Heirs...
Wzruszył mnie ten rozdział serio. Jest taki o prawdziwej przyjaźni. Zachowania Tylera można się było spodziewać... No i Brendon był - my fav <3 *o*
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam na next :)