(rok 2017)
*Brennan*
Odwiedziliśmy wszystkie kluby, jednak
nigdzie nie było Alexa. Weszliśmy do domu Hudsonów, by ustalić co dalej.
- Jutro, o ósmej, tutaj. - zarządził
Brandon. - Jedziemy do Chicago.
- A co jeśli go tam nie ma? -
spytałem.
- Bedziemy szukać dalej. - odparł
Eian.
- A co z zakładem? Nie możemy go
zamknąć... - spojrzałem na Brandona, oczekując odpowiedzi, lecz ten tylko cicho
westchnął i rzucił 'Nie wiem.'.
Za dużo tego 'Nie wiem.'
ostatnio...
'Gdzie jest
Alex?' 'Nie wiem.'
'Gdzie go
szukać?' 'Nie wiem.'
'Dlaczego nas
opuścił?' 'Nie wiem'
Zaraz, zaraz. Przecież o tym ostatnim
jeszcze nie mówiliśmy.
- A zastanawiał się ktoś, dlaczego
zniknął? - przerwałem ciszę panującą w pomieszczeniu.
- To nie istotne. - rzuciła Sav i
wstała z kanapy, którą trzy razy obeszła. - Sam nam musi powiedzieć. Nie
będziemy nad tym rozmyślać. Trzeba go znaleźć. - dodała i wyjęła z barku wódkę.
Upiła spory łyk prosto z butelki i usiadła z powrotem.
- Ja myślę, że jednak warto się
zastanowić. - wtrącił Eian. - Jeśli poznamy przyczynę, domyślimy się, gdzie on
może być. - dodał.
- Eian ma rację. Pomyślimy nad
przyczyną w międzyczasie. A teraz idźcie do siebie zregenerować siły przed
jutrem. - Brandon odprowadził nas do drzwi.
Wróciłem do domu pół godziny później.
Tyler, mój brat, jak zwykle siedział z laptopem i obrabiał zdjęcia ślubne. Tak,
jest on fotografem ślubnym i właściwie tylko z tego się utrzymuje.
- Jak minął dzień? Znalazł się? -
spytał, gdy tylko ujrzał mnie w pomieszczeniu.
- Nie, nie znalazł się... -
odpowiedziałem. - A dzień... W sumie dobrze. Wiesz, że lubię jeździć autem. -
uśmiechnąłem się do niego delikatnie i opadłem na kanapę.
- Znajdzie się. Zobaczysz. Gdzie taki
dorosły facet mógłby się nagle rozpłynąć? - odłożył laptopa na bok.
- No właśnie... Taki dorosły facet...
- mruknąłem pod nosem. - A może on nie chciał z nami przebywać, bo uważał, że
jesteśmy do niego zbyt młodzi?
- Ale przecież zwierzał się Eianowi,
Tobie... Kochał Savannah... A z Brandonem się kumplował. - Tyler wstał z kanapy
i wziął ze stołu pustą szklankę. - Idziesz zjeść kolację? - zmienił temat.
- Tak. Zrobiłem się głodny od tego
'zwiedzania'. - przy ostatnim słowie namalowałem w powietrzu niewidzialny
cudzysłów i ruszyłem za bratem do kuchni. Usiadłem przy stole i czekałem aż
Tyler przygotuje posiłek. Od zawsze to on lepiej gotował.
O Tyler się pojawił :)
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej jeden Benko ma normalną pracę.
Jeszcze tego Lexa nie znaleźli... Ja go chyba prędzej znajdę ;) bo jak tak dalej pójdzie to Sav się na śmierć zachleje...
Pozdrawiam i czekam na next.