(rok 2017)
*Savannah*
Siedziałam w biurze i segregowałam
dokumenty, gdy wrócili chłopacy.
- Gdzie jest Alex? - zapytałam, a mój
brat podrapał się po głowie.
- No właśnie, Brandon gdzie zgubiłeś
Flaggy'ego? - Brennan spojrzał się na niego i oparł dłonie na biodrach.
- Przecież szedł za nami... Nie mógł
od tak zniknąć... - odezwał się Eian i usiadł na krześle przy biurku, a
następnie upił łyk herbaty z mojego kubka.
- A widzisz go tutaj? - spytałam,
wyraźnie już zła.
- No, nie widzę... - McNeely
rozejrzał się po pomieszczeniu.
- Musimy iść go szukać. Na zewnątrz
nie jest zbyt ciepło, a zmierzch zapada coraz szybciej. - wstałam od biurka i
ubrałam płaszczyk oraz szalik.
- Savi ma rację. Chodźcie chłopcy. -
Brandon delikatnie mnie objął i opuściliśmy nasz zakład pogrzebowy. - Ja i Bren
pójdziemy w lewo, a wy idźcie w prawo. - zarządził mój brat.
- Zgoda. - przytaknęłam i chwyciłam
się Eiana pod ramię.
Rozeszliśmy się i zaczęliśmy
poszukiwania.
- Alex! Alex, gdzie jesteś!? Alex,
no! - wolałam.
- Flagstad nie mógł daleko odejść. -
McNeely próbował mnie uspokoić. - Znajdzie się.
- Mam taką nadzieję... - westchnęłam.
- Może weźmiemy po kebabie? - wskazałam na budkę z fast foodami.
- Okay. W sumie to jestem już głodny.
- zgodził się, więc podeszłam do okienka i zamówiłam dwa kebaby na wynos.
Wieczorem spotkaliśmy się u mnie i
Brandona w domu.
- Ani śladu Flaggy'ego. - oznajmiłam
przy kolacji.
- U nas też. - dodał Brennan.
- To gdzie on do cholery jest? -
zapytał Eian. - No chyba nie zniknął w jakiś magiczny sposób? Takie rzeczy to w
bajkach, a nie tu.
- Może wrócił od razu do siebie? -
zaproponował Brandon.
- A próbował ktoś się z nim
skontaktować? - Benko dopiero nas uświadomił, że przecież możemy zadzwonić na komórkę
Alexa.
- No nie, ale teraz to zrobię. -
wyjęłam telefon i wybrałam numer do chłopaka.